Czyli efekt wczorajszego wspólnego gotowania z kuzynkami, które napadły moja kuchnię :-) Efekt - super tarta na kruchym spodzie z wędzonym łososiem, szpinaczkiem i pomidorami prosto z krzaczka. Zrobiona z dużym opóźnieniem, ale za to opędzlowana bardzo szybko! Dzięki wizycie dziewczyn w mojej lodówce znajduje się niezmiernie egzotyczny produkt - masło :)
Tarta ze szpinakiem i wędzonym łososiem
na ciasto:
- 250g mąki pszennej
- 150g masła
- 1 jajo
- pół łyżeczki soli
- olej i otręby do wysypania formy
- 5 ząbków czosnku
- 1 duża cebula
- 2 łyżki oleju
- 450g mrożonego szpinaku w liściach
- garść listków świeżej bazylii
- 200g sera typu feta
- 2 jaja
- pół szklanki mleka
- 125g łososia wędzonego na gorąco
- 2 pomidory
- pieprz
- parmezan
W czasie, kiedy Magda z gracją obierała czosnek i kroiła cebulę, Kasia ze składników na spód szybko zagniotła gładkie ciasto. Tartownicę wysmarowałam olejem i wyłożyłam otrębami. Tak przygotowaną Kasia z niezmierną precyzją wyłożyła ciastem, nakłuła je widelcem i włożyła do lodówki. Posiekany czosnek i pokrojoną w piórka cebulę podsmażyłyśmy na oleju, kiedy zmiękły dodałyśmy szpinak, bazylię i dusiłyśmy pod przykryciem do czasu jego rozmrożenia. W międzyczasie Magda wyżywała się widelcem na fecie, dzięki czemu utarła ją na gładką masę. W tym momencie spód tarty powędrował do piekarnika nagrzanego na 180 stopni na 15 minut. Pod gotowym szpinakiem wyłączyłyśmy gaz i połączyłyśmy go dokładnie (w sensie szpinak, nie gaz) z fetą, doprawiłyśmy pieprzem. Do powstałej masy wlałyśmy jajka wymieszane z mlekiem. Na podpieczone ciasto wyłożyłyśmy połowę masy szpinakowej, następnie kawałki łososia, resztę masy i pokrojonego pomidora na wierzch. Tarta piekła się najpierw 20 minut w 180 stopniach (góra dół), a następnie jeszcze ok. 10 w 220 stopniach z termoobiegiem. Gotową posypałyśmy świeżo tartym parmezanem.
Przepyszna ta tarta, polecam wszystkim! I wbrew pozorom nie jest taka trudna do zrobienia. Może moimi niewprawionymi rękoma nie pomogłam zbyt wiele, ale ile się nauczyłam! Postanowiłam, że jak już będę w mojej studenckiej kuchni to spróbuję zrobić ją sama! Trzymaj kciuki Alisz! A tymczasem dzisiaj bezczelnie odgapiam od Ciebie i robię sałatkę podobną do tej wczorajszej ;*
OdpowiedzUsuńMadzia
Odgapiaj :) Wpadajcie częściej! Trzymam kciukasy, a na urodziny dostaniesz oliwę sese :)
OdpowiedzUsuńcieszyła za pewne nie tylko podniebienie, ale i oko:)
OdpowiedzUsuńżycie & podróże
gotowanie
Justysia // eh szkoda, ze mnie z Wami nie bylo ;)
OdpowiedzUsuń